Martyna Wieliczko: „Lubię słuchać jak ludzie opowiadają z pasją o rzeczach, na których im zależy” | Skvot — szkoła dla kreatywnych
SKVOT MAG

Martyna Wieliczko: „Lubię słuchać jak ludzie opowiadają z pasją o rzeczach, na których im zależy”

Ilustratorka Martyna Wieliczko, znana w sieci jako Martyna Makes, opowiada o swoim procesie pracy, inspiracjach, które nie są takie oczywiste i podpowiada jak złapać swój pierwszy komercyjny projekt.

Martyna Wieliczko: „Lubię słuchać jak ludzie opowiadają z pasją o rzeczach, na których im zależy”
card-photo

Roś Natalia

Dziennikarka SKVOT MAG

23 marca, 2023 Artykuły

Martyna miksuje wrażliwość z artyzmem i tworzy wyjątkowe ilustracje, grafiki, okładki płyt i identyfikacje wizualne. Uwielbia badać złożoność ludzkiego doświadczenia i realia codziennego życia.

Bierze na warsztat dziwne, a nawet czasem bardzo intymne myśli i zamienia je w odważne, ale zabawne opowieści. Jak sama przyznaje – tworzy, odkąd wzięła do ręki kredki – i już nie zatrzymuje się w generowaniu wizualnych historii, bo od momentu ukończenia studiów w 2019 współpracuje ze studiami kreatywnymi, markami i firmami na całym świecie.

Nam opowiada o swoim procesie pracy, inspiracjach, które nie są takie oczywiste i podpowiada jak złapać swój pierwszy komercyjny projekt. 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z grafiką i ilustracją?

Odkąd pamiętam, próbowałam różnych rzeczy: rysowałam kredkami z Kubusiem Puchatkiem, kleiłam naprawdę słabej jakości latawce z papieru i plastikowych torebek, projektowałam kartki z życzeniami dla całej mojej rodziny, a kiedyś nawet nazbierałam różne kamienie z ulicy i pomalowałam je lakierami do paznokci, a następnie próbowałam sprzedać na targu. Nie było wyjścia – to wszystko musiało doprowadzić mnie na studia projektowania graficznego. Wtedy odkryłam, że jest to dla mnie świetna przestrzeń do swobodnego odkrywania różnych ścieżek kreatywności.

Jak wygląda twój typowy dzień jako freelancera?

Myślę, że właśnie freelancer nie ma typowego dnia. W branży kreatywnej moje dni bardzo się różnią – miesza się czas, który spędzam w moim studio na tworzeniu, godziny, które poświęcam na nauczanie studentów na uniwersytecie czy branie udziału w targach lub warsztatach. Wspólnym mianownikiem zapewne jest to, że zawsze jestem ze szkicownikiem, dostępem do Wi-Fi, listą zapełnioną rzeczami do zrobienia i słuchawkami.

Nad czym obecnie pracujesz?

Cała moja uwaga jest teraz zwrócona w kierunku projektu dla marki whisky, która nazywa się Spearhead. Tworzę dla nich gadżety.

Bardzo lubię pracować w sektorze żywności i napojów, ponieważ tu jest zawsze miejsce na dobrą zabawę i pokazania wyjątkowej osobowości marki. Aby oderwać głowę od tego projektu, przygotowuję kilka ilustracji, które badają specyfikę naszego społeczeństwa jako całości, coś, co się wyróżnia i budzi wątpliwości – patrzę na nas jak kosmita, który odwiedza naszą planetę i widzi coś, po raz pierwszy, skrupulatnie przygląda się naszemu życiu.

Które kanały są według ciebie najlepsze do promowania prac artystycznych?

Na to pytanie ciągle zmieniam odpowiedź, ale główny kierunek myśli wciąż jest taki sam: bez względu na to, czy poznaję ludzi na imprezie, czy przez media społecznościowe, to wszystko jest częścią ważnego elementu życia zawodowego, jakim jest nawiązywanie kontaktów.

Instagram był kiedyś świetnym narzędziem do pokazywania szerokiej grupie osób swoich prac, ale obecnie wydaje mi się to jednak bardzo żmudną pracę ze względu na algorytmy, które promują płatne działania. Publikowanie swoich pracy w mediach społecznościowych wymaga teraz znacznie większej ilości czasu – planowania, tworzenia grafik, pisania tekstów, wchodzenia w interakcje z użytkownikami.

Jak opisałabyś swoje prace?

Mam wrażenie, że są efektem moich osobistych doświadczeń i przeróżnych wpływów, ale zawsze można dopatrzeć się w nich szerszego kontekstu. Podejmuję tematy z życia codziennego, takie małe sytuacje, które każdemu mogą się przytrafić.

Biorę na warsztat dziwne myśli i kuriozalne pomysły i tworzę ilustracje, w których przemycam wszystko to, co pamiętam z Polski, w której spędziłam dzieciństwo. Czasem w mojej głowie pojawia się jakiś obraz, który pochodził np. z polskiej telewizji sprzed lat.

Jakich narzędzi używasz na co dzień w swojej pracy?

To ołówek automatyczny, luźne kartki, szkicownik, z którym się nie rozstaje, telefon i Adobe Illustrator.

Z jaką marką marzy ci się współpraca?

Chętnie zrobiłabym coś dla Transport for London. Archiwa ich kampanii reklamowych są imponujące i bardzo inspirujące. Marzę, aby być częścią projektu, który wpadnie w oko i pamięć oraz stanie się reprezentantem kultury i elementem londyńskiego życia.

W jaki sposób dbasz o rozwój swoich umiejętności? Czy jest coś, czego się teraz uczysz?

Kluczem do rozwoju jest pielęgnowanie otwartego umysłu. Wciąż jeszcze uczę się godzić czas między projektami prywatnymi i komercyjnymi oraz zachowywać równowagę między pracą, a nie-pracą. Bardzo chciałabym wrócić do tworzenia sitodruków i bardziej fizycznych zajęć, czyli wykorzystywania w dużej mierze swoich rąk, a nie kliknięć na ekranie. Jest coś naprawdę wyjątkowego w ręcznej robocie, którą można dotknąć, a nie tylko patrzeć na nią na komputerze.

A co robisz, gdy utkniesz kreatywnie ze swoim projektem?

Od razu idę przegadać z kimś ten temat – zmusza mnie to wtedy do spojrzenia na brief pod innym kątem. Każdy projekt zaczynamy od mapy myśli i refleksyjnego pisania.

Nigdy nie startuję ze szkicami. Zawsze muszę się upewnić, że dobrze rozumiem temat i znaczenie projektu. Poza tym każdą wolną chwilę wypełniam chodzeniem na wykłady, warsztaty, imprezy i wystawy, które często nie mają nic wspólnego z projektami. Lubię słuchać, jak ludzie opowiadają z pasją o rzeczach, na których im zależy. Mam wrażenie, że to pomaga mi w mojej pracy i myśleniu o projektach. To mnie inspiruje do działania.

Jaka jest twoja rada, aby zdobyć pierwszy prawdziwy komercyjny projekt?

Pokazuj i dziel się swoimi pracami online i offline. Jeśli tylko tworzysz, ale nigdzie tego nie wystawiasz, nie możesz oczekiwać, że ktoś się zainteresuje twoją osobą i pracami. Co więcej, jeśli nie przepełnia cię duma w stosunku do swoich prac, to też nie możesz oczekiwać, że ktoś będzie miał do ciebie i do twojej pracy zaufanie.

Myślę, że konkretną praktyczną wskazówką jest to, że jeśli zaczynasz i nie masz klientów, to musisz udowodnić, że możesz tworzyć prace komercyjne. Na potrzeby tego wyzwania po prostu sam stwórz sobie briefy kreatywne i sam na nie odpowiedź, tworząc konkretne projekty, a następnie podziel się efektami pracy. Odbiorcom trzeba pokazać, że mogą ci zaufać biznesowo i że jesteś gotowy do współpracy.